Chore ptaki umierają łatwo. Jest to dziwny film – takie lubię. Film o ludzkości, narkotykach, “hipisach” oraz dawnych uchowanych kulturach przed kolonializmem – taka specyficzna komedia dokumentalna.


Nasz świat można wykorzystać w inny sposób.
Istnieją alternatywne formy percepcji i inne kultury.
Do dzisiaj żyją w ukryciu przed światem.
Były prześladowane przez tysiące lat.
Do dziś cierpią z powodu podboju religijnego i kulturowego.
Dziwaczne i piękne.
Jedną nogą tkwiące w rzeczywistości, drugą w legendzie.
Prastare i magiczne.
To niemal zbyt piękne, że właśnie teraz, gdy potrzebujemy ich najbardziej, ukryte światy powoli się przed nami otwierają.
Może mają nauczyć czegoś naszą globalną kulturę, która nieubłaganie zmierza do kolejnego etapu oświecenia.
Być może Apokalipsa nareszcie się nam objawia.
Uważam się za kandydata, który spróbuje przekazać naszej zbiorowej świadomości zbawienną wiedzę ukrytych kultur.
Choćby po to aby stworzyć dzieło sztuki za pomocą siły wyobraźni, zbieranej przed dziesiątki tysięcy lat.


Takim oto akcentem się rozpoczyna.

Jest to film w pewnym sensie o eksperymencie. Wszystkie osoby w nim występujące są prawdziwe – sam reżyser tam gra, jest on odpowiedzialny za wszystko (od nagrywania, po scenariusz, montaż - wszystko). On też zabiera swoich przyjaciół - uzależnionych od różnych substancji – na wyprawę do Gabonu, aby móc uzyskać łaskę magicznej rośliny, Ibogi.

Ibogaina to związek, który potrafi ‘wyczyścić’ człowieka z jego uzależnień. Niestety jest zakazany, wpisany na listę wraz z innymi narkotykami – w większości krajów na świecie - ponieważ posiada działanie psychoaktywne. Podobno doświadczenia kliniczne potwierdziły jego skuteczność w detoksykacji uzależnionych. Z tego co mi osobiście wiadomo – w Szwajcarii jest prywatna klinika, która stosuję tą metodę - jednak sam nie miałem przyjemności (i obym nie miał).


Chore ptaki umierają łatwo kadr filmu


Na wyprawę wyrusza m.in. Ross Brockley (najłatwiej nazwać go mianem “hipisa”, ale w nowoczesnym wydaniu), Sam Martin (artysta, alkoholik) wraz ze swoją dziewczyną Emily Sutterlin. Jest także polski akcent tej wyprawy - David Matysiak. W Gabonie mają przejść inicjacje w odizolowanym od świata plemieniu, a podczas rytuału zażyć Ibogaine. Przed i w trakcie wędrówki szprycują się różnymi środkami, od alkoholi, po kwas na oksykodonie kończąc. Jak się nietrudno domyśleć - nie wszystko idzie zgodnie z planem.

Podczas jego oglądania zastanawiałem się, ile z tego co widzę było faktem, a ile reżyserką, grą. Zdawał się być rzeczywistym – wszak to niby dokument, a nie film dokumentalizowany. Zdecydowana większość kadrów jest kręcona z ręki, zwykłą kamerą / kamerami - dzierżonymi przez uczestników wyprawy.


Chore ptaki umierają łatwo kadr filmu


Film zdobył jedną nagrodę - w konkursie "Międzynarodowy Konkurs Filmów o Sztuce". Sam reżyser - Nicholas Fackler - nie ma wielkiego dorobku: jest to jeden z dwóch jego filmów. Popełniłem błąd przed samym podejście do niego, przyznaje - myślałem, że będzie to obraz zachowany w kanwie "Enter the Void". Był zdecydowanie lepszy, choć różnił się znacząco formą. “Wkraczając w pustkę” powala stylistyką, obrazem - ten za to ‘przesłaniem’.

Mnie osobiście bawił, ale należy mieć dystans - jeżeli ktoś jest wielkim przeciwnikiem różnego typu substancji, na pewno będzie zgorszony i zniesmaczony. Przyjemnie się go oglądało, ale nie jest to obraz wybitny – ot raz zobaczyć można.

Jeżeli ktoś chciałby go zobaczyć - jest dostępny na vod.pl za darmo.